sobota, 23 lutego 2008

...dom myśli nie-myśli...
zastój mamy Panowie... a tyle spraw by można było obgadać...
...wiele spraw, wiele myśli, wiele kobiet... albo i jedna...

...a w życiu to ja się gubię czasem...

...ale mam Was - dwóch wspaniałych przyjaciół... i wiem, że gdzieś tam zawsze jesteście... jakby co ;)

pzdr.
bisek (co przypomniał sobie dzięki J o nie-myśleniu :P)

zastój rzeczywiście, trochę tu nas nie było, a i relacje między nami ulegają pewnym zmianom. Coś co było przyjaźnią nie jest nią cały czas tylko dlatego, że kiedyś była. To nie tylko etykietka którą się nadaje i jest. A ja nie zachowuje się jak przyjaciel, bo i nie czuje się traktowany jak przyjaciel. Masaya się to nie tyczy to na koniec dodam.

pzdr
korek


no ok... rozumiem k0rku... pojechane mi zostało... ale nie bez racji, więc się nie obrażę, zresztą jakbym mógł... wiem, że ostatnio jako friend zawalam... znaczy się pewne sprawy, ludzie, poglądy trochę jakby mnie oddaliły od tego jaki byłem kiedyś - to może dlatego tak się dzieje jak się dzieje... ale zaczynam znowu słuchać człowieka od ławki, od siedzenia na krawężniku, od siedzenia przy budce dróżnika... pewna osoba już nie gra takiej roli w moim życiu jak grała - i to mnie w pewien sposób uwalnia... zaczynamy pracę nad poprawieniem/naprawieniem/załataniem relacji niegdysiejszych i bardzo ważnych... :)

mam nadzieję, że się jeszcze da...

pzdr
bisek
PS a Masay chyba zapomniał o tym blogu na śmierć :P

nie tylko Tobie zostało pojechane ale i samemu sobie, już nie jestem tym samym człowiekiem od ławki i innego siedzenia... a z tego co widzę to wcale nie zaczynasz go sluchac

wtorek, 10 lipca 2007

... i się stało... :P

... jak w temacie... jeden z nas już nie jest studentem.... jest już Panem Licencjatem:P
ale jesteśmy z nim:P i z Jack'iem Daniel's'em...
Takie życie... ktoś jeden zaczyna, ktoś inny kończy studia... :P

... zabrzmiało to bardzo apokaliptycznie ;P W sumie póki co studentem nie będę tylko przez jakieś 3 miesiące - potem wracamy do słodkiego życia obiboka :D Choć prawdę powiem, że trochę mi się nie chce zaczynać nowych studiów... Znów budować wszystko od początku, od zera - znajomości, kontakty, ustawianie się na uczelni, zdobywanie zasług u wykładowców ;) A na to wszystko tylko 2 lata... i znów będzie można powiedzieć "i stało się"... i znów koniec, i znów wszystko trzeba będzie zaczynać od początku. Ciekaw jestem ile razy jeszcze... że też się to życiu wcale nie nudzi...

21.09.2007
A tam od razu nie jest, nie jest... już znowu jest :D nowe studia, nowe miejsce, nowe szanse na to czy na siamto, tylko albo, aż dwa lata. Po tym czasie jakoś tak "zaczynanie wszystkiego od początku" będzie miało inny wymiar. Jakoś tak te wasze wypowiedzi odbieram niepozytywne, dołujące nawet bym rzekł. Czas ma to do siebie, że mija tego sie nie zmieni także banan na twarz i dawaj Pan do Wrocka na nową imprezę, znajomych, kto wie, może przyjaciół itd itp ble ble no i stało się - znów Pan student ;P

poniedziałek, 4 czerwca 2007

...coś po coś...

hmmmm.... coś się nam chyba nie ten teguje ten blog tak trochę.... miało być o życiu... a wyszło jak w życiu :P - nie chce się nam pisać chyba... bo tematy jakieś by się nawinęły, nie?:>

Ja tak wrzucę coś od siebie... brzydale nie piszą, to ja się wykażę...

Tak szczerze mogę wyrazić ogromne zadowolenie, z tego, że tych dwóch brzydali jest gdzieś tam zawsze w zasięgu ręki/samochodu/nogi/kolana/pięści... wiele to dla mnie znaczy... szczególnie ostatnio... niby nie pomagają, ale... ale zawsze potrafią opieprzyć i rzucić nowe światło na sprawę... albo powiedzieć, że też czegoś nie wiedzą, ale mnie rozumieją... albo nic nie powiedzieć, bo brak słów, jak ja coś czasem wykombinuję...
Także wielkie TnX :P
pzdr.
//bisek

No właśnie wyszło jak w życiu... Nie tak to sobie wyobrażałem... Czuję się za to winny trochu, bo w moim przypadku jest tak samo jak z moim blogiem :/ Nie mam czasu, nie mam motywacji, za to mam regularnie doła, którego źródła ciężko mi sprecyzować. A teraz mam miesiąc na oddanie pracy i dalej będzie tak samo z pisaniem - jedyne co mogę powiedzieć to jak mi już opadnie stres - czyt. po obronach - będę chciał wrócić do pisania i tu i na własnym blogu. Bo po prostu to lubię ;)
Zacząłem od usprawiedliwiania się a właściwie powinienem zacząć od stwierdzenia, że miło mi, że jakoś się komuś jednak przydaję, choć trochę :) I powiedzieć to samo w kierunku tamtych dwóch brzydali. Dobrze jest mieć takich ludków przy sobie - bo zarazem są tak podobni a zarazem tak różni; czasami mam ochotę ich podusić a zaraz potem przebywanie z nimi daje mi ogromną radochę ;) No i generalnie zawsze jest się komu wygadać, poradzić, albo słuchając o ich problemach zapomnieć o własnych i jakoś mniej lub bardziej udolnie starać się im pomóc, doradzić, wybić coś z głowy etc. (lista rzeczy, które im można zrobić jest tak długa, że nie będę jej tu zamieszczał ;) )
Po prostu dobrze, że są i chwała im za to!! Kampai furenzu!!
//Masay

I ja się cieszę ;-)
pzdr
korek

to się k0rku rozpisałeś:P

niedziela, 4 marca 2007

Na dobry zaczątek - przystaweczka...

Pytacie jak zacząć - no normalnie - napisać coś, bo jak inaczej ja nie pisząc, proste, nie?
a tak w ogóle to mogę pisać na pomarańczkowo?
//k0r3k

To ja będę pisał Verdaną i na zielono:P Mogę, mogę??:P
W sumie co ja się będę pytał... po prostu musicie to zdzierżyć:D
A swoją drogą zaczyna się chyba od początku... więc może zacznijmy od końca... a co.. bądźmy oyrigannli...
//bisek

Przepruszam, czy pisunie z błyndami to tak ma być czy nie??
Od końca, powiadasz? Ja słyszałem, że od końca to się parówki je :P
Jak tak bardzo chcesz Bobrze to pisaj tym pomarańczkowym tylko może zmień czcionkę?? Bo przy większych partiach tekstu oczy mogą rozboleć :D Mnie wręcz twój tekst znika :O
No start to mamy niezły ;)
//Masay

To tak jest ja we trzech sie będziemy bawić wyglądem i ustawieniami, a co do tego początku czy końca w końcu bo nie wiem, się pogubiłem, to zaczęliśmy nawet nieźle tak sądzę...
Też sądzę (chyba sędzią zostanę) że nie ma się co podpisywać zawsze tylko trzymać kolorów i czcionek

Pewnie, że nie ma się co podpisywać zawsze, ale na początku wypadało coś jakoś to wprowadzić, nie?:P
A wyglądem tak naprawdę to tylko ja się chyba mogę bawić:P Bo tylko ja mam dostęp do bebechów bloga:D
Zaczęliśmy jak zaczęliśmy... nic tego nie zmieni ;) No więc zaczęte :) A że od końca, więc to taki parówko-blog... większych treści nie ma, a jednak smakuje:D

Takie to już są te parówki, czasami lepiej nie wiedzieć z czego one są zrobione :/
Tak sobie bezmyślnie patrzę na literki na monitorze i się zastanawiam czy choć raz nie będziemy sobą i uda nam się jakąś bardzo konstruktywną rozmowę przeprowadzić?? Przyznam, że pewien temat mi się powoli w główce rodzi i może za niedługo wykiełkuje ;)

"Tu wpiszcie nazwe jak to sie ma zaczynac" - proponuję to co wpisałem:P
A odnośnie rozmowy, to na pewno kiedyś się nam uda... ale ja nie wiem kiedy:P
Na temat czekam... bo wydaje mi się już ciekawy:D

W sumie oryginalny tytuł dla posta - taki nie standardowy i pasujący do nas, imo :D No ja też mam nadzieję, że będzie ciekawy - tzn. ja np. lubię rozmowy na takie tematy, a z wami jeszcze nie miałem okazji - ale póki co "sza". Niestety nie sądzę, żebym go przed środą sformułował, bo moje myśli zaczynają biec w innym kierunku, rzekłbym nawet wtorkowym :P Trzymajcie za mnie kciuki Panowie...

Zaczątek... czy ja wiem... trochę mało chwytliwe jak dla mnie, o! no niech będzie po części tak, a po części inaczej....

W sensie, że to tytuł podałeś, czy chodzi ci o coś innego?? Bo jest już późno w nocy i mi się ciężko myśli nieco :P A może w tytule walnąć coś do bólu abstrakcyjnego?? Coś w stylu "Na dobry zaczątek - bigos"...

hmmm... no ja dałem przystawkę:P bo od bigosu to głupio zacząć:P
Kciuki będę czymał:P nie wiem za co, ale nic to... i na temat będę czekał... bo już wydaje mi się ciekawy :)

Nie wiesz za co trzymać kciuki?? A to całe zamieszanie co robię wokół ankiety ;) i tematów temu pokrewnych?? Już wiesz o co chodzi?? ;D
W sumie to masz rację, tyle, że nam właśnie w tym poście taki bigos wychodzi :D